/

Zero waste jakiego nie znacie!

„Wiele firm na Pomorzu Zachodnim deklaruje dziś, że dba o środowisko. Ale naprawdę niewiele jest takich, które nie wytwarzają żadnych odpadów. A jeszcze mniej takich, które właśnie z odpadów wytwarzają interesujące, designerskie przedmioty” – mówi Olgierd Geblewicz, Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego.

To oni byli tymi, którzy przecierali szlaki! Byli pierwsi na polskim rynku. Marka HO::LO to niekwestionowany pionier upcyklingu w Polsce. Nieprzerwanie od 2004 roku produkuje torby, plecaki i akcesoria z odpadów – na przykład ze starych węży strażackich, ale przede wszystkim z banerów reklamowych, pochodzących z nieaktualnych już kampanii reklamowych różnych firm i instytucji.

A jaki był początek tego niezwykłego biznesu?

– Przez rok szyliśmy zupełnie za darmo tylko dla znajomych. To był rodzaj inwestycji w przyszłość. Wierzyliśmy, że taki biznes ma głęboki sens, ale wiedzieliśmy też, że jeśli mamy zacząć działać na większą skalę, to najpierw musimy wiele rzeczy przetestować, bo tylko wtedy jakość naszych toreb będzie naprawdę wysoka. Przez 11 miesięcy szukaliśmy dobrych maszyn, sprawdzaliśmy różne materiały, przyglądaliśmy się im, żeby zobaczyć, jak się zachowują, jak pracują, co dzieje się z nadrukami… Momentem przełomowym, który niejako zmusił nas do założenia działalności gospodarczej, był dzień, w którym zadzwonił do nas znajomy z Warszawy – posiadacz naszej torby – i oznajmił, że w ramach pewnego projektu ówczesna Era (obecnie T-Mobile) chce zamówić u nas 2 000 sztuk takich toreb. Wtedy zrozumieliśmy, że to, co robimy jest atrakcyjne dla innych, podoba się i jest na to zapotrzebowanie – opowiada Anna Kamińska, współwłaścicielka i założycielka firmy.

Kto teraz zamawia wyjątkowe torby HO::LO?

– Mamy dwa rodzaje klientów: pierwszy, to klient indywidualny, który korzysta z naszego sklepu internetowego. Do niego najtrudniej dotrzeć i przekonać do zakupu, ponieważ ma najwięcej wątpliwości: czy kupić torbę uszytą z banerów? Jak to się będzie nosić? Czy będzie się psuć? No i pytanie główne: skoro jest to produkt wtórny, to dlaczego tyle kosztuje? Bo przecież nikt nie analizuje, ile pracy musimy włożyć w powstanie takiej torby. Mało kto wnika w to, że każda z nich jest jedyną w swoim rodzaju, że nie ma dwóch takich samych. A HO::LO to przecież, jak mawiamy, totalna manufaktura. Drugi rodzaj klientów, wśród których bardzo staramy się zbudować świadomość marki, to klienci firmowi, instytucjonalni. Chcemy im pokazać, że każdemu wyprodukowanemu na ich zlecenie banerowi można dać drugie życie – niekoniecznie musi on wylądować na śmietniku. Jesteśmy doskonałą alternatywą dla kolejnych firmowych długopisów czy innych gadżetów – możemy wyprodukować fajne, designerskie torby. Spożytkować coś, co już zostało raz wykorzystane i stworzyć z tego wyjątkowe, nietypowe i naprawdę praktyczne rzeczy – mówi Kamińska.

Budowanie pozycji na rynku bez reklamy – czy to możliwe?

– My „zjadamy reklamy”, więc sami trzymamy się od nich z daleka – żartuje Anna. – Nie mamy wizytówek, ulotek czy taśm firmowych, nic. Gotowe torby dla klientów indywidualnych pakujemy przed wysyłką po prostu, „brutalnie” w baner. Staramy się nie używać kartonów, jeśli tylko jest to możliwe – tłumaczy Anna. – Nasze torby bronią się same. Torba reklamuje torbę, dzięki czemu udało nam się stworzyć rozpoznawalną markę, zaistnieć na rynku zupełnie bez promocji i wytrwać na nim przez 15 lat. A to wszystko dzięki konsekwencji w działaniu, ogromnej wierze w to, że to, co robimy, jest dobre – z przekonaniem tłumaczy Kamińska.

Twórcy HO::LO nie czują się artystami.

– To prawda, że z naszej manufaktury wychodzą pojedyncze, unikatowe egzemplarze toreb, co może świadczyć o swego rodzaju kreacji. Jednak bliżej nam do dobrego rzemieślnika niż do artysty. Nasz sposób działania podyktowany jest materiałem, na jakim pracujemy. Nigdy nie wiemy, jaki baner dostaniemy. Za każdym razem jest to niespodzianka, w związku z czym nie ma możliwości zamówienia u nas samych niebieskich toreb, ponieważ po prostu możemy nie mieć niebieskiego materiału. Nie reagujemy na modę i trendy, bo to u nas by się nie sprawdziło – wyjaśnia Ania.

HO::LO dziś kojarzone jest z hasłem zero waste, jednak piętnaście lat temu jeszcze nikt takiego pojęcia nie znał.

– Oczywiście to hasło jest spójne z naszym stylem życia i działania, bo zawsze mamy na uwadze dobro środowiska. Ale na początku najbardziej kręciło nas to, że nikt przed nami w Polsce tego nie robił – byliśmy pierwsi! To było coś nowego i dawało fajny efekt w postaci kolorowych, niepowtarzalnych toreb.

No i nie musieliśmy jeździć po hurtowniach w poszukiwaniu materiałów – z uśmiechem podsumowuje Kamińska.

Przejdź do pozostałch wiadomości