/

Mentoring realną szansą dla startupu

„Założyciele startupów to niezwykle zmotywowani i odważni ludzie. Taka decyzja często oznacza dla nich wyjście poza strefę komfortu, konieczność podejmowania ról, które są dla nich zupełnie nowe. Na szczęście zawsze mogą liczyć na wsparcie mentorów” – mówi Olgierd Geblewicz, Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego.

Za większością startupów stoją młodzi przedsiębiorcy, których doświadczenie zawodowe jest niewielkie, a świadomość rynku oraz trudności związanych z budowaniem firmy od podstaw – minimalna. Ma to swoje plusy: gotowość i chęć do pracy, całe mnóstwo wiary i jeszcze więcej entuzjazmu. A jakie minusy? Aby ich boleśnie nie odczuć, warto mieć obok siebie mentora.

– Mentor to partner osoby, która chce wejść w nowy obszar, aby poszerzyć zakres swoich kompetencji i możliwości. W momencie, kiedy świetny specjalista, inżynier, informatyk czy lekarz, wchodzi w rolę szefa, która jest dla niego zupełnie nowa, potrzebuje kogoś, kto już był tam, gdzie on chce dojść. Kogoś, kto już wie, czego się spodziewać i jak działać, aby nie popełniać znaczących błędów – czyli właśnie mentora – tłumaczy Beata Pluta, trener biznesu oraz mentor z zakresu przywództwa, budowania zespołów i zarządzania nimi, zarządzania sprzedażą oraz relacji z klientami. Zaangażowana jest w działalność programu mentoringowego dla startupów Szczecin-Up!

Do tej pory pomogła kilkunastu firmom z Pomorza Zachodniego, w tym szczecińskiej młodej firmie NEON Architekci, ale też kilkudziesięciu menadżerom – część z nich wyszkoliła na znakomitych mentorów, bo tym również się zajmuje.

Dobry mentor – czyli jaki?

– Prawdziwy mentor asystuje swoim podopiecznym w ich drodze do przywództwa, pozwala im eksperymentować, doświadczać i popełniać błędy, ale tylko te, które da się naprawić, albo które nie będą miały poważnych konsekwencji. Mentor jest obok i nie pozwoli Ci upaść. Celem mentoringu nie jest sterowanie podopiecznym (mentee). Mentoring to proces, w którym jest miejsce na wsparcie, rozwój, na dzielenie się wiedzą i doświadczeniem, ale też słuchanie i obserwację. Wszystko po to, aby pomóc podopiecznemu znaleźć jego drogę, jego własny sposób na rozstrzygnięcie towarzyszących mu dylematów – dodaje Beata Pluta.

Luki kompetencyjne mogą pojawić się w zespole nawet po kilku latach działalności startupu.

 – Na każdym etapie biznesu może być nam potrzebny inny mentor. Kiedy budujemy wizję, potrzebujemy kogoś, kto nam pomoże te szalone pomysły poukładać i zbudować racjonalny obraz. Jak już się nam to uda, to przychodzi czas na budowanie planu, strategii, pozyskanie finansów – tutaj również mogą pojawić się pytania, na przykład: jak rozmawiać z poszczególnymi instytucjami. W końcu, zatrudniamy pracowników – jak z grupy ludzi zbudować zespół, jak budować ich zaangażowanie i efektywność?

Na różnych etapach działalności potrzebujemy innych kompetencji, a co za tym idzie – innego mentora – tłumaczy Pluta.

Beata Pluta jest propagatorem idei mentoringu wewnętrznego w firmach, które w pełni chcą wykorzystać potencjał swoich specjalistów – w końcu to ich wiedza stanowi o wartości przedsiębiorstwa.

– Dla firmy wdrożenie takiej struktury jest niezwykle korzystne – również finansowo, ponieważ wykorzystując potencjał wiedzy wewnętrznej, nie ponosi dodatkowych kosztów. W dodatku wewnętrzni eksperci, oprócz tego, że są specjalistami w konkretnych dziedzinach, to jeszcze bardzo dobrze znają firmę i relacje w niej, potrafią się po niej poruszać – a to bezcenne. W ten sposób skuteczniej mogą pomagać pracownikom wkraczającym w obszary dla nich zupełnie nowe. Dzięki temu możemy zapewnić w firmie sukcesję, a jednocześnie dbać o systematyczny rozwój kompetencji na różnych szczeblach – dodaje Beata Pluta.

O tym, że warto korzystać z mentoringu na każdym poziomie budowania własnej firmy, wiedzą już ci, którzy z niego skorzystali. Może teraz pora na Ciebie?

Przejdź do pozostałch wiadomości